DO CZEGO TO PORÓWNAĆ KATAMARAN? CO TO JEST TEN KATAMARAN?
Postaram się w jasny sposób wyjaśnić co to jest katamaran i dlaczego jest taki fajny! 🙂 No więc…?
Według Wikipedii: „Katamaran, dwukadłubowiec – statek wodny mający dwa połączone sztywno kadłuby umieszczone równolegle względem siebie”. Klasyczna definicja. A katamaran to przecież miejsce na wakacje! Przyjazne, komfortowe, z pysznym jedzonkiem i sympatycznymi ludźmi. No ale OK, uściślając wiedzę techniczną, to…
Każdy z Was widział pewnie w swoim życiu jacht. Jeżeli nie na żywo, to w telewizji lub na zdjęciu. Katamaran powstaje, gdy dwa takie jachty ustawimy równolegle do siebie w niewielkiej odległości i połączymy je platformą. Na katamaranach turystycznych, bo o nich będę tutaj rozprawiać, w tych dwóch kadłubach są sypialnie i łazienki, a na wspomnianej platformie jest salon z kuchnią.
Czy katamaran to w takim razie hotel? Nie. Katamaran, to nie hotel, ale…. prawdziwy pensjonat na wodzie.
ŚPIMY W KABINACH
Apartament ma pokoje, a katamaran ma kabiny. Kabiny nie są wprawdzie wielkich rozmiarów, ale gwarantują prywatność. Można się w nich zamknąć i odciąć od reszty świata. Co jeszcze, oprócz rozmiarów, różni kabiny od pokoi? Wyobraźcie sobie, że każda kabina ma „ocean view” w standardzie. W hotelach czy apartamentach za tę opcję zawsze trzeba słono dopłacić, a na katamaranie ma się ją w cenie na standardzie.
KORZYSTAMY Z … ŁAZIENKI 😉
Jeżeli myślicie, że na katamaranie nie ma łazienek, albo są współne dla wszystkich, to się mylicie! Katamarany, na których będziecie na rejsie, mają łazienki, w których są prysznice i umywalki z ciepłą wodą oraz toalety. Każda kabina dwuosobowa ma swoją własną łazienkę. Każdy więc bałagani u siebie 🙂
JEDZENIE PRZYGOTOWYWANE JEST W KAMBUZIE
Na katamaranie jest duża kuchnia wyposażona we wszystko co jest potrzebne. Jest płyta z palnikami, jest piekarnik, lodówka i mnóstwo szafek do przechowywania żywności. Przy kuchni znajduje się salon, w którym – w razie załamania pogody – jeść wszyscy goście, ale naprawdę rzadko tak się dzieje. Większość posiłków jada się na zewnętrznym salonie, który nazywamy kokpitem. Nawet jak pada to lepiej siedzieć na zewnątrz niż wewnątrz. Kokpit jest często nawet większy niż salon. Wierzcie mi, nie ma nic przyjemniejszego niż jedzenie na świeżym powietrzu z widokiem na piękną zatokę. Posiłki przygotowuje kucharz lub hostessa, która dba również o porządek w częściach wspólnych.
NA ZEWNĄTRZ ODPOCZYWAMY W KOKPICIE LUB NA POKŁADZIE
Na katamaranie, z racji jego budowy, mnóstwo jest miejsca na zewnątrz. Z przodu katamaranu mamy siatki i mnóstwo miejsca do opalania. Największymi wielbicielami siatek są dzieci, które często na nich śpią lub leżą i obserwują rybki. Czasem na katamaranach, oprócz siatek z przodu, jest też coś na kształt przedniego saloniku z kanapami i stolikiem, nazywanego przez niektórych balkonikiem 😉 Są też takie katamarany, które nie mają siatek, a zamiast tego mają olbrzymią strefę materacy do zalegania..
No i na deser została nam najfajniejsza sprawa: fly bridge, czyli górny pokład, czyli taki taras na dachu. Jak to sobie wizualizować? Wystarczy sobie wyobrazić dwupoziomowy apartament. Robi wrażenie, prawda? Górny pokład to miejsce relaksu i podziwiania wszystkiego… z góry.
Porównywanie katamaranu do pensjonatu ma jedynie ułatwić wyobrażenie sobie tego, czego możecie się spodziewać, wybierając się na rejs na katamaran po raz pierwszy.
Bliższe jest jeszcze porównanie katamaranu do apartamentu z kilkoma sypialniami. Główny pokłąd, to kuchnia, salon wewnętrzny i zewnętrzny (kokpit). Na poziomie poniżej są 4 lub 6 sypialni (kabiny) każda ze swoją własną, prywatną łazienką. Górny pokład to wspomniany taras na dachu, zwany fly bridge’m. Brzmi nieźle, prawda?
Najmniejszy katamaran ma długość przekraczającą 15 metrów i szerokość ok. 9 metrów, co daje 135 m2 powierzchni na podstawowym poziomie, a dodajcie do tego jeszcze dół i górę!
Wychodzi więc na to, katamaran to nie hotel. To coś więcej. To pensjonat. WYPASIONY PENSJONAT.
Właśnie wróciliśmy ze wspaniałych wakacji na Karaibach. Przeżycia były niesamowite. Oglądamy kolejny raz zdjęcia i film wspominając pływanie, łowienie ryb w tym 5 kilowej Barakudy (…) Myślimy już o następnych wakacjach.
Jola i Andrzej